Cześć! Mam na imię Ania i jestem mamą dwóch małych energicznych bąbli, którzy zdecydowanie nie znają pojęcia „nuda”. Mieszkam na wsi, chociaż wcześniej moje życie toczyło się w dużym mieście. Pamiętam, jak kiedyś marzyłam o „spokojnym życiu na wsi”, gdzie czas płynie wolniej, a dzieci biegają po łąkach. Okazało się, że to prawda – ale z wyjątkiem tych łąk, które są pełne błota, a spokój to tylko chwilowe złudzenie, kiedy akurat nie ma wyjazdów do sklepu po zapomniane kartoniki mleka, a dzieci nie próbują zjeść całego ogródka.
Moje życie na wsi to nie tylko natura, ale także cała masa przygód, które w mieście byłyby absolutnie nie do pomyślenia. Tak, mówię o porannej wizycie w stajni, gdzie dowiaduję się, że kury nie mają zamiaru znosić jajek w mojej okolicy i muszę je szukać na całym podwórku. Albo o tym, jak na festiwalu wśród wiejskich atrakcji znalazłam się w wyścigach z krowami (zdecydowanie nie moja specjalność, ale krowa była bardziej skoczna niż się wydawało).
Początkowo życie na wsi wydawało mi się idylliczne – wieczorne spacery, własny ogród, świeże powietrze. Ale szybko okazało się, że to także nieustanne poszukiwania zgubionych kaloszy, usuwanie błota z każdej powierzchni w domu i walka z osami, które uznały, że nasz dom to najlepsze miejsce na imprezę. Mimo wszystko, ten wiejski chaos ma swój urok i pozwolił mi odkryć zupełnie nowe oblicze rodzicielstwa – takie bardziej bliskie naturze, ale jednocześnie pełne niespodzianek.
Mój blog to miejsce, gdzie dzielę się moimi doświadczeniami z życia na wsi, macierzyństwa i próbami odnalezienia równowagi w tym zamieszaniu. Piszę o tym, jak wygląda nasze życie „za miastem”, jak stajemy twarzą w twarz z rolniczymi wyzwaniami (czasem dosłownie – bo krowy lubią stać w drogach), a także jak wciąż uczę się żyć z dzieciakami, które mają niezliczoną ilość pomysłów na zabawy, a każda z tych zabaw kończy się zupełnie inaczej, niż bym się spodziewała.
Z jednej strony, na blogu znajdziesz moje refleksje o trudach i radościach życia na wsi – od niekończących się poranków z mlekiem, przez własnoręcznie wyhodowane warzywa, po chaos związany z wychowywaniem dzieci w tej malowniczej, ale i pełnej niespodzianek okolicy. Z drugiej strony, piszę o rzeczach, które sprawiają, że codzienność staje się trochę mniej „idealna”, ale przez to bardziej ludzka. O tym, jak ważne jest znaleźć chwilę dla siebie (tak, choćby przy kubku ciepłej herbaty), jak odnaleźć humor w najmniej spodziewanych sytuacjach i jak nie zwariować, kiedy masz pod ręką więcej błota niż ręczników papierowych.
Moje życie to już nie tylko wspomnienia o dużym mieście, hałaśliwych ulicach i pośpiechu. To tu i teraz, na wsi, gdzie życie toczy się według własnych zasad. Gdzie nierzadko wizyta w sklepie kończy się zakupami typu „10 kilo ziemniaków” i „1 koza w promo”. Ale mimo że życie na wsi to nie zawsze sielanka, to właśnie te chwile – zarówno te trudne, jak i te pełne śmiechu – tworzą historię, którą chcę się z Tobą podzielić.
Jeśli więc jesteś rodzicem, który ma ochotę poczytać o tym, jak można śmiać się z codziennych wyzwań, odnaleźć odrobinę magii w chaosie i przekonać się, że bycie mamą na wsi to nie tylko „wypasione krowy i kolorowe kwiaty”, ale i szereg niespodzianek – to dobrze trafiłaś! Na blogu znajdziesz mnóstwo humoru, szczerości i praktycznych rad z mojego doświadczenia. Czasem będzie o tym, jak radzę sobie z wyzwaniami rodzicielskimi, a czasem po prostu o tym, jak moje dzieci przejęły kontrolę nad całym moim dniem (i jak bardzo staram się to zaakceptować).
Także zapraszam do świata, gdzie każda przygoda jest na wagę złota, a każda chwila z dziećmi jest powodem do śmiechu – bo życie z maluchami to nieustanna radość (i lekkie szaleństwo). Jeśli chcesz poczytać o tym, jak poradzić sobie z tym wszystkim, co przynosi życie na wsi, to usiądź wygodnie i dołącz do mnie w tej zwariowanej podróży!